W kuchni stał na stole klops. Mops do klopsa chyłkiem - hops! Gdy się najadł tak, że spuchł aż, Nagle zjawił się pan kucharz. Patrzy, blednie - nie ma klopsa, Rzecze tedy groźnie do psa: "Ja przepraszam pana mopsa, Pan mi tu za bardzo hopsa, Żeby pan nie dostał kopsa!" Na to mops wyszczerzył kły I odszczeknął bardzo zły: "Fe! A cóż to za maniery? Jeśli mam być całkiem szczery, Na mnie nawet pan nie dmuchnie, Bo i tak chcę zmienić kuchnię, A to głównie z tej przyczyny, Że nie znoszę siekaniny!" Po czym precz odrzucił sztuciec, Warknął, burknął i chciał uciec. Kucharz, widząc to, wpadł na psa, Porządnego dał mu klapsa, A na obiad, zamiast klopsa, Spożył - zły jak mops - rolmopsa. ("Mops", Jan Brzechwa)
Mama pyta się Jasia: - Jasiu dlaczego płaczesz? - Bo śniło mi się że szkoła się paliła. - Nie płacz to tylko sen! - Właśnie dlatego płaczę.
Jasio pyta nauczycielkę: - Czy można ukarać kogoś za to, czego nie zrobił? - Nie, Jasiu. - Nie odrobiłem zadania domowego.
Teściowa rozmawia z zięciem: - Skoro tak mnie nienawidzisz, to dlaczego masz moje zdjęcie na kominku? - Żeby dzieci nie zbliżały się do ognia.